Wodotrysk – pamiętający jeszcze czasy kiedy plac nazywano Falkenberger Platz, a potem Danziger Freiheit – nigdy nie był tak kiepskim stanie.
Wprawdzie wyłączony z użytkowania jest od lat, ale dopiero teraz kamienna część fontanny, z której dawniej spływała woda, dosłownie się rozsypuje.
Kamienie odpadają, tworzą się niebezpieczne ubytki, a część balustrady można rozebrać gołymi rękoma.
Do tej pory urząd miasta zabierał się do remontu fontanny niczym pies do jeża, tłumacząc to przede wszystkim brakiem pieniędzy. Kilka razy pojawiały się pomysł rozebrania obiektu, ale ostatecznie wodotrysk nadal stoi.
Nie będzie jednak stał wiecznie. Nie w tym stanie. A przecież, aby go przynajmniej zabezpieczyć nie potrzeba wielkich pieniędzy, a powtórnego murowania fragmentów fontanny może się podjąć np. któraś ze miejskich spółek.
W sobotę ruszają obchody 800-lecia Opola, które do końca 2017 roku będą wypełnione nie tylko imprezami, ale również historią i zapewnieniami, że pamiętamy o przeszłości miasta.
Dobrze by było, aby za tymi obietnicami poszły także czyny.
I nie chodzi tutaj od razu o kompleksowy remont całego placu Jana Kazimierza, czy jego unijną rewitalizację, bo do takich projektów bardzo daleko. Chodzi o proste zabezpieczenie przedwojennej fontanny, po to aby mogła doczekać lepszych czasów.
Potrzeba tylko szybkiej decyzji, zwłaszcza że jeśli mamy wierzyć temu, co opowiadają obecne władze Opola, to pieniędzy w budżecie stale przybywa, a miasto, dzięki strefie ekonomicznej, staje się powoli drugim Hongkongiem.
W takim razie niewielka fontanna nie powinna być dla nas żadnym problemem.