Image may be NSFW.
Clik here to view.Niemieccy żołnierze ich nie lubili, bo były ciasne i trudno się do nich wchodziło. Mimo to zbudowano ich tysiące, a kilkadziesiąt wciąż możemy oglądać w Opolu przy ulicy Ogrodowej.
Niewielkie betonowe schrony w Polsce nazywane potoczenie „ołówkami”, w czasie II wojny światowej stawiano przy ważnych strategicznie obiektach w tym w pobliżu węzłów kolejowych. Czasem przez pomyłkę nazywane są bunkrami i tak zrobiła np. moja córka na niedzielnym spacerze. Tymczasem strzelanie z ciasnych schronów byłoby bardzo trudne i akurat „ołówki” służyły przede wszystkim do celów wartowniczych i ochronnych, głównie przed nalotami.
Schrony – produkowane na masową skalę w III Rzeszy – polską nazwę zawdzięczają przyjętej przez Niemców formie walca, zakończonej stożkowatym dachem, który w późniejszych wersjach, był oddzielnie montowany. Po wojnie niepotrzebne nikomu „ołówki” usuwano z widocznych miejsc i pewnie tak powstało też cmentarzysko przy ulicy Ogrodowej, sąsiadujące z linią kolejową i ogródkami.
Wiele porzuconych schronów pozostaje wciąż w niezłym stanie, a jest ich na tyle dużo, że dałoby się z nich złożyć symbolicznego świadka wojennej przeszłości Opola, która na pewno warta jest zapamiętania.
W Polsce było wiele przypadków ratowania militarnych pamiątek, a na początku tego roku jednoosobowy schron trafił do zbiorów Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
Zrobiono z tego wówczas wielkie wydarzenie. My w Opolu „ołówków” mamy pod nosem aż kilkadziesiąt. Image may be NSFW.
Clik here to view.